Artykuł ukazał się pierwotnie 8 kwietnia 2024 roku na łamach pisma „Labor Notes”.
Pracownicy transportu publicznego z całych Niemiec dokonali przełomu. Gdy w ciągu ostatnich 4 miesięcy prawie wszystkie porozumienia zbiorowe w branży wygasły, kierowcy stanęli wspólnie do negocjacji nowych kontraktów, wyłączając strajkami system transportu autobusowego w 57 miastach.
Aby wywrzeć dodatkową presję zrobiliśmy coś zupełnie nowego dla naszego związku i całych Niemiec: zawiązaliśmy sojusz między lokalnymi pracownikami transportu i aktywistami klimatycznymi, włączając w to uczniów odpowiedzialnych za masowe strajki szkolne.
W Niemczech widać już druzgocące skutki zmiany klimatu: wielkie fale gorąca, powodzie i deficyty wody. Rosnący ruch domagający się działań w sprawie klimatu zaczął odnosić znaczne sukcesy – przez ostatnie 30 lat nasze sektory energii i przemysłu obniżyły emisje o niemal połowę. Jednakże w kwestii transportu, który jest naszym trzecim największym źródłem zanieczyszczeń, nie dokonaliśmy prawie żadnego postępu. Żeby zatrzymać zmianę klimatu, potrzebujemy więcej autobusów na drogach. Budujemy więc ruch, którego celem jest podwojenie ilości dostępnych kursów. Po trzech dekadach cięć i prywatyzacji potrzebujemy dużego zastrzyku funduszy od rządu federalnego.
Jednak praca w tej branży zaczęła być tak ciężka, że większość agencji cierpi na braki siły roboczej. Żeby wywrzeć realny wpływ na klimat, musimy też podnieść płace i poprawić warunki zagrafikowania, sprawiając, że praca w transporcie publicznym będzie dość dobra, aby pracownicy zatrudniali się i pozostawali za stanowiskach.
Koniec chaosu
Co skłoniło nasze związki do koordynowanego strajku? Od czasu wielkich cięć z lat 90., bez większego sukcesu próbowaliśmy stosować wiele taktyk. 87 000 pracowników transportu, głównie zrzeszonych pod naszym związkiem ver.di, jest podzielonych na 17 regionalnych układów zbiorowych; zwykle negocjacje odbywają się oddzielnie, a priorytetową kwestią jest stabilność zatrudnienia. Prowadzi to do tego, że pracownicy w Niemczech mają bardzo różne płace
i warunki pracy.
Do 2017 roku, choć liczba kierowców rosła, system transportu za sprawą ogromnych cięć stał się dysfunkcyjny. Codziennością stały się problemy z opóźnieniami, przepełnienie pojazdów i anulacje kursów. Cięcia w systemie oznaczały dłuższe godziny pracy, długie bezpłatne przerwy, brak możliwości korzystania z toalety w trakcie zmiany, mniej wolnych weekendów, stagnację płac i złość pasażerów. Tysiące porzuciło kierowanie autobusami, niewielu też decydowało się na podjęcie tej pracy.
Wielu działaczy związkowych sądziło, że aby przerwać ten ciąg ustępstw, musimy zacząć działać jako zgrana siła przy stole negocjacyjnym, nawet jeśli formalnie nasze porozumienia pozostaną oddzielne. Zaczęliśmy organizować lokalne zebrania i regionalne „konferencje akcyjne”, w celu określenia wspólnych celów i stworzenia spójnej strategii.
Podczas negocjacji w 2020 roku członkowie związku zdecydowali o skoordynowaniu dat wygaśnięcia swoich porozumień w niemal wszystkich krajach związkowych, wyznaczając wspólny termin na 2024 rok. Pozwoliło nam to zaplanować dwa strajki obejmujące cały kraj: pierwszy odbył się 2 lutego i trwał 24 godzinny. Drugi, z 29 lutego, trwał 48 godzin i został zaplanowany w taki sposób, żeby zbiec się z dniem protestów klimatycznych, który wypadł 1 marca. Każdy z regionów mógł dodatkowo zaplanować więcej strajków między styczniem a dniem dzisiejszym.
Kolejnym nowym pomysłem było zawalczenie o „minimalne standardy”. Porównaliśmy swoje porozumienia, żeby dowiedzieć się między innymi, kto ma najmniej płatnych dni urlopu, najdłuższe godziny pracy, najniższą płacę weekendową i najniższą płacę za działalność związkową. Ustaliliśmy jako priorytet, w ramach każdej z poszczególnych negocjacji, podniesienie najniższych lokalnych świadczeń, podwyższając w ten sposób próg minimalny w całym kraju.
Autobusy dla klimatu
Nasze strajki miały sprawić, że nie zostaniemy zignorowani przez media i polityków. Wiedzieliśmy jednak, że strajk nie wywoła dużej presji, ponieważ nasi pracodawcy opierają się na rządowym finansowaniu. Musieliśmy przeciągnąć na naszą stronę opinię publiczną i ruchy społeczne.
W 2019 roku aktywiści z Fridays for Future, młodzieżowej organizacji, która organizowała wcześniej strajki szkolne, skontaktowali się z pracownikami związku ver.di w sprawie pomysłu na wspólne działania. Wielu organizatorów związkowych uważało, że taki sojusz to dobry pomysł. Zaprezentowali więc tę propozycję członkom, żeby ją przedyskutowali i podjęli decyzję. Z powodu pandemii nie mogliśmy wcielić w życie całej kampanii przy pierwszej próbie w 2020 roku. Zaczęliśmy jednak myśleć o jej realizacji.
Podczas lokalnych spotkań w sprawie strategii, które odbyły się w całym kraju, członkowie zdecydowali, żeby dać nowej koalicji szansę. Wspólnie z organizatorami z ruchu klimatycznego pracownicy transportu stworzyli porozumienie #WirFahrenZusammen („Jedziemy razem”), nawołujące do poprawy warunków pracy i rozwoju transportu publicznego, jako dwóch kluczowych środków do osiągnięcia celów klimatycznych Niemiec.
Wspólne przejażdżki
Sojusze na poziomie narodowym mogą być powierzchowne, jeśli nie wypełnia się ich życiem na poziomie lokalnym. Na początku niejednokrotnie pracownicy wykazywali nieufność względem aktywistów klimatycznych. Kilku nawet odeszło ze związku w ramach protestu. Niektórzy postrzegali aktywistów jako grupę irytujących, uprzywilejowanych cyklistów, lekceważących zasady ruchu drogowego. Część protestujących w sprawie klimatu wykorzystywała taktykę blokady drogowej, co prowadziło do opóźnień autobusów i czyniło pracę kierowców bardziej uciążliwą.
W związku z tym organizatorzy musieli włożyć dużo pracy, żeby umówić spotkania, na których członkowie związku i aktywiści klimatyczni dyskutowali wspólnie o planach kampanii. Młodzi aktywiści klimatyczni, w większości kobiety, dołączali do starszych kierowców autobusów, aby jeździć z nimi przez całe zmiany i słuchać opowieści o pracy. Inni wybierali się do zajezdni i słuchali pracowników z każdego oddziału.
Ostatniego września, w globalny dzień protestów klimatycznych, zaczęliśmy zbierać pod publiczną petycją podpisy kierowców i ich sojuszników. Petycja zawierała zarówno żądania związkowe w kwestii warunków pracy, jak i polityczne żądanie przeznaczenia do 2030 roku dodatkowych 100 miliardów euro na federalny fundusz dla lokalnego transportu.
Kawa i ciasteczka
Tam, gdzie aktywiści i pracownicy zaczęli sobie ufać, spotkania i zgromadzenia stawały się coraz żywsze. Młodzi aktywiści wprowadzali pomysłowe taktyki – poza tym, że wybrzmiały nowe pieśni, zaczęto też konfrontować polityków podczas dyskusji telewizyjnych oraz w ich własnych biurach. Pojawiły się także elementy interakcji na spotkaniach i zgromadzeniach, takie jak wspólne oznaczanie na mapach niebezpiecznych miejsc dla rowerów, pieszych i kierowców autobusów. Zamiast stać w bramach zajezdni, strajkujący przemaszerowali ulicami dziesiątek miast.
Aktywiści klimatyczni, przystępując do współpracy, wnieśli swoje doświadczenia i sieci kontaktów uzyskane podczas organizacji Fridays for Future. Najbardziej jednak pomogła w akcji ich szczera chęć, żeby uczyć się od pracowników oraz gotowość, aby dostosować się i ustąpić, kiedy trzeba.
Pracownicy zaczęli zapraszać aktywistów do udziału w spotkaniach związkowych i zachęcać ich do zabierania głosu podczas zebrań. Założono wspólne grupy na Whatsappie. Zbudowano też wspólne komitety, żeby decydować o planach działania w sprawie kampanii. Każdy mógł się w nich udzielać, choć ostatnie słowo należało do pracowników.
Stopniowo, zakład za zakładem, pracownicy i aktywiści klimatyczni zaczęli budować osobiste więzi. Nawet sceptycznym kierowcom zaimponowało pojawienie się aktywistów o 3 rano na pikiecie z kawą i ciasteczkami, żeby wziąć udział w 8-godzinnej zmianie strajkowej.
Jesteśmy wciąż w trakcie negocjacji, ale mamy już na koncie jeden wielki sukces: zjednoczyły się ruchy, które zwykle zostają podzielone.
Aktywiści ze środowisk uczniowskich lepiej rozumieją teraz pracowników transportu i ich życie. Nauczyli się łączyć z ludźmi z odrębnych środowisk w ramach zdyscyplinowanych akcji i demokratycznego procesu podejmowania decyzji. Zobaczyli też na własne oczy siłę strajku.
Kierowcy autobusów również wiele zyskali. Nauczyliśmy się nowych, kreatywnych taktyk, ożywiliśmy nasze spotkania i pikiety, i w końcu poczuliśmy uznanie dla naszej istotnej pracy.
Nie wszyscy pracownicy stali się od razu aktywistami klimatycznymi. Zyskaliśmy jednak nową perspektywę: kierowanie autobusem to praca klimatyczna, o którą warto walczyć i wiemy już, że nie musimy walczyć o nią sami.